|
RELACJA Z OSTATNIEGO MECZU 02.09.2006 LKS ZWONOWICE - Pierwszy II Chwałowice
3:6 (0:2)
P.Michna (3)
PRZEPRASZAMY ALE TYM RAZEM NIE BEDZIE RELACJI, SA TYLKO ZDJECIA Z MECZU, ZAPRASZAMY DO OGLADNIA :)
Zdjęcia z meczu
RELACJA Z MECZU 26.08.2006 Dąb Dębieńsko - LKS ZWONOWICE
3:1 (0:1)
D.Masarczyk
ż.k.: L.Tlołka, P.Michna
J.Czerny(C) - J.Tlołka, P.Wacławczyk, W.Wacławczyk, M.Gruszka - ' Sz.Kieś, M.Wacławczyk,
P.Michna, D.Masarczyk -
A.Żyła, L.Tlołka (70' D.Kroker) rez: D.Kroker, D.Dziuba:
No i niestety nie daliśmy rady zawodnikom z Dębieńska, przegrywając na wyjeździe
3:1, no i nasz bilans punktowy nad Dębieńskiem nie wzrósł do 6pkt lecz się
zrównał i mamy teraz po 9pkt. Pierwszy gwizdek sędziego
(pana Józka) no i o 17 zaczęliśmy mecz. Początek dosyć
wyrównany, dużo gry w środku pola, jednak raz po raz obie jedenastki stwarzały
sobie groźniejsze sytuacje strzeleckie. Po jednej z takich akcji, nasz zespół
otworzył wynik meczu strzelają bramkę. A.Żyła dośrodkował z lewej strony w pole
karne wprost na głowę P.Michny ten ją zgrał jeszcze do D.Masarczyka a ten
umieścił piłkę główką w bramce, a więc początek dobry. Parę minut później,
świetnej okazji nie wykorzystał L.Tlołka, który był w dogodnej sytuacji ale
niestety bramki nie zdobył, a szkoda bo wtedy by nam się grało dużo łatwiej z
zapasem 2 bramek. Mecz był ostry, momentami wręcz brutalny ale Dębieńsko nas już
do takiej gry przyzwyczaiło. W pierwszej połowie mieliśmy jeszcze jedną dobrą
okazję, po rozegraniu piłki w środku pola, A.Żyła, ładnym strzałem z woleja z
ok.16m. zagroził bramce Dębieńska ale bramkarz sparował piłkę nad poprzeczką.
Tuż przed końcowym gwizdkiem pierwszej połowy, rzut rożny wykonywało Dębieńsko.
Po dośrodkowaniu piłki w pole karne, jeden z ich rosłych obrońców strzelił w
światło bramki ale J.Czerny instynktownie odbił piłkę do której ponownie
doskoczył jeden z zawodników Dębieńska ale i tym razem świetnie spisał się nasz
bramkarz. Po przerwie znowu wyszliśmy na boisko zdekoncentrowani
jak to już w tym sezonie miało miejsce. Już pierwsza akcja gospodarzy
zaowocowała bramką, sędzia (pan Józek), dopatrzył się niby faulu P.Wacławczyka w
polu karnym no i rzut karny i niestety 1:1 ale to nic, mieliśmy nadzieję że się
podniesiemy no i na nadziei się skończyło. Po jednym z dośrodkowań w nasze pole
karne do piłki doskoczył jeden z zawodników Dębieńska i ładnym strzałem głową
umieścił piłkę pod poprzeczką, nasz bramkarz nie miał żadnych szans, 2:1.
Później wyszło na jaw że zawodnicy Dębieńska i sędzia (pan
Józek) dosyć dobrze się znają, ponieważ gdy się słyszy na boisku takie słowa z
ust piłkarzy Dębieńska do sędziego jak: "Dzięki Józek dobrze, że nie gwizdnąłeś
tego faulu" "...że nie dałeś mi żółtej kartki" czy "spoko Józek nie martw się",
tego chyba nie trzeba komentować, prawda??? Cały czas staraliśmy
się atakować aby doprowadzić do wyrównania, w końcu 1pkt na wyjeździe z
Dębieńskiem to całkiem niezły wynik ale jeśli pan Józek nie odgwizduje
ewidentnego faulu w polu karnym na naszym zawodniku, to co tu dużo gadać
widocznie, zawodnicy Dębieńska jak i pan Józek znają się chyba bardzo dobrze ale
zostawmy to już. Niestety straciliśmy jeszcze jedną bramkę po błędzie naszej
obrony z sytuacją sam na sam wykorzystał gracz drużyny przeciwnej, tym samym
ustalając wynik meczu na 3:1. Mieliśmy jeszcze potem kilka akcji ale niestety to
już nic nie dało, najlepszą miał P.Michna ale piłka po jego strzale wylądowała
obok bramki. Sam mecz nas na pewno trochę rozczarował, bo gra
naszego zespołu nie była aż taka zła ale to nie zmienia faktu, że Dębieńsko było
lepsze bo to oni cieszyli się ze zdobycia 3pkt. Jeśli chcemy osiągnąć jakieś
dobre wyniki w najbliższych spotkaniach a łatwo na pewno nie będzie, bo czekają
nas mecze z takimi drużynami jak: Gotartowice, Rydułtowy i Chwałowice to trzeba
na pewno coś zmienić.
RELACJA Z MECZU 20.08.2006 LKS ZWONOWICE - Zryw Bzie (Jastrzębie Zdrój) 4:3 (1:0)
Adam Żyła (2), Marcin Bluszcz (2)
ż.k.: W.Wacławczyk, Sz.Kieś
J.Czerny(C) - M.Bluszcz, P.Wacławczyk, W.Wacławczyk, M.Gruszka - D.Dziuba (20' Sz.Kieś), M.Wacławczyk (60' M.Komorek), J.Tlołka, D.Masarczyk -
A.Żyła, L.Tlołka (75' D.Kroker) rez: D.Kroker, M.Komorek, Sz.Kieś, M.Kucznierz, Sz.Magiera:
Kolejny mecz tego sezonu przyszło nam grać na własnym boisku z Zrywem Bzie.
Już w pierwszej minucie bramkę dla naszej drużyny zdobył nasz najlepszy strzelec ubiegłego sezonu, A.Żyła, który nie dał szans bramkarzowi
będąc w sytuacji sam na sam. Nasz zespół po strzelonej bramce mial jeszcze przez pewien okres przewagę, z czasem to drużyna przeciwna
stwarzała groźniejsze akcje ale jakoś dobrnęliśmy do końca pierwszej połowy z wynikiem 1:0 dla naszego zespołu.
Druga połowa to było naprawdę niezłe widowisko pod względem ilości bramek bo padło ich aż 6. Od początku drugiej odsłony
meczu, zdecydowanie częsciej atakowali goście, którzy bardzo chcieli strzelić wyrównującą bramkę, po jednej z ich akcji
zamieszanie w naszym polu karnym wykorzystał jeden z ich zawodników no i mamy 1:1. Ta bramka dała im jeszcze wiecej wiary
we własne możliwości i po jednej z kolejnych akcji, Sz.Kieś zfaulował ich zawodnika w polu karnym i mamy jedenastkę, którą na bramkę
zamienił jeden z zawodników drurzyny przeciwnej. Prowadziliśmy 1:0 - przegrywamy 1:2, no i trzebabyło szukać jakiegoś innego sposobu
na sforsowanie ich obrony. Trener wprowadził do gry obrońcę M.Komorka, a M.BLuszcz, który w tym meczu pełnił rolę
prawego obrońcy przeszedł do środka pola i to jak się później okazało był strzał w dziesiątkę, po jednym z dośrodkowań w pole karne
do piłki doszedł M.Bluszcz i zdobył bramkę głową w samo okienko (była to naprawdę ładna bramka), 2min później bylo już 3:2.
M.Bluszcz oddał strzał zza pola karnego, piłka jeszcze rykoszetem odbiła się od jednego z obrońców no i wpadła do bramki!!!
Mecz nadal był bardzo wyrównany, obie drużyny atakowały na zmianę. Po jednej z takich akcji A.Żyła, po minięciu obrońcy strzelił
na bramkę obok bezradnie interweniującego bramkarza, no i goooooooool. No i prowadzimy 4:2. Jednak Bzie nie rezygnowało ze swoich akcji
i to zaowocowało rzutem wolnym w okolicach naszego pola karnego, dośrodkowanie i jeden z zawodników przeciwnej drużyny wyskoczył
do piłki najwyżej i oddał strzał na bramkę, niestety celny, no i mamy 4:3, nasz bramkarz w tym momencie zamiast próbować łapać piłkę,
postanowił odprowadzić ją wzrokiem, więc znowu czekała nas kolejna nerwowa końcówka ale udało się, juz do końca meczu wynik nie
zmienił się.
Zdjęcia z meczu
RELACJA Z MECZU 12.08.2006 INTER KROSTOSZOWICE - LKS ZWONOWICE 2:3 (1:3)
Leszek Tlołka (2), Jarosław Tlołka (1-k)
J.Czerny(C) - K.Miera, A.Gawlik, M.Gruszka, D.Masarczyk - Sz.Kieś, M.Wacławczyk, P.Michna, J.Tlołka -
A.Żyła, L.Tlołka (75' M.Kucznierz) rez: D.Kroker, D.Dziuba, M.Kucznierz:
Drugi mecz przyszło nam grać na wyjeździe z Inter Krostoszowicami, który pierwszy mecz przegrał z Dąb Dębińsko 4:1
Do tej pory w rozgrywkach C klasy trzy razy graliśmy z Krostoszowicami na ich terenie i co warte zaznaczenia za każdym
razem podczas meczu padał deszcz.
Sędzią tego meczu a w zasadzie sędziną była kobieta. No więc o 17 rozpoczęliśmy mecz, pierwsze minuty trzeba przyznać
należały do nas już w jednej z pierwszych akcji zamieszanie w polu karnym
wykorzystał Leszek Tlołka, który ostatni mecz
rozegrał pół roku temu. Po pierwszej bramce nasz zespół nabrał "wiatru w żagle" i ruszyliśmy do ataku z jeszcze większą
determinacją co zaowocowało drugą bramką, w zamieszaniu w polu karnym, jeden z obrońców dotknął piłkę ręką i pani sędzina
nie zastanawiając się długo wskazała na 11 metr, do piłki podszedł Jarosław Tlołka który nie grał ostatnio z powodu kontuzji
kostki ale rzut karny wykorzystał w 100%, no i 2:0. Parę minut po 2 bramce akcję gospodarzy w środku pola przerwał jeden z
naszych pomocników i dograł piłkę do Leszka Tlołki który po kiksie bramkarza wbił piłkę do pustej bramki więc po 20min
było
juz 3:0 no i to chyba spowodowało że nasz zespół cofnął się zbyt daleko no i to
wykorzystał napastnik gospodarzy który
tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę po rzucie rożnym
wykorzystał zagapienie naszych obrońców, po jego strzale piłkę
odbił nasz bramkarz ale do piłki doskoczył jeden z ich zawodników i z najbliższej
odległości wpakował piłkę do bramki. A więc
do przerwy 1:3.
Druga połowa to od początku ataki gospodarzy, nie potrafiliśmy rozegrać żądnej składnej akcji a pani sędzina która tego dnia
mogła pokazać kilka żółtych kartek, co jakiś czas totalnie się gubiła. Trzeba przyznać że tego dnia nasz bramkarz spisywał
się znakomicie wychwytując parę naprawdę groźnych strzałów, co jakiś czas próbowaliśmy
atakować, no i trzeba przyznać
że nawet te akcje zaczęły się układać ale co z tego jeśli nasi zawodnicy nie potrafili wykorzystać paru 100% sytuacji
a jeśli do tego dołożyć nie wykorzystany rzut karny przez Adama Żyłę (przestrzelił), to to juz naprawdę ze strony widzów
musiało wyglądać nie za dobrze. No i sprawdziło się stare porzekadło "nie
wykorzystane akcje się mszczą", tak było również
tego dnia, jeden z zawodników Interu przejął piłkę w środku pola i po minięciu paru naszych piłkarzy strzelił na bramkę
z odległości ok. 25m, no i nasz bramkarz tym razem nie bez winy musiał wyciągać drugi raz tego dnia piłkę z siatki.
Inter widząc jeszcze szansę na korzystny wynik rzucił się do morderczego ataku a nasz zespół bronił się jak
mógł, nasi
zawodnicy dwoili się i troili aby nie dopuścić do utraty bramki, no i udało się już do końca meczu wynik nie uległ zmianie.
Mamy kolejne trzy punkty co naprawdę cieszy, miejmy nadzieje że to nie koniec i że w
następnych meczach pokażemy się
z jeszcze lepszej strony.
RELACJA Z MECZU 06.08.2006 LKS ZWONOWICE - ŁUKÓW ŚLĄSKI 2:0 (1:0) Piotr Michna (2)
J.Czerny(C) - K.Miera, P.Wacławczyk, W.Wacławczyk, M.Gruszka - Sz.Kieś (70' A.Gawlik), M.Bluszcz, P.Michna, D.Masarczyk -
A.Żyła, M.Wacławczyk rez: A.Gawlik, D.Kroker, D.Dziuba, M.Kucznierz, Sz.Magiera:
Pierwszy mecz tego sezonu rozegraliśmy na własnym boisku ze spadkowiczem z B klasy: Łukowem Śl.
Warunki atmosferyczne za bardzo nie sprzyjały zawodom ponieważ praktycznie cały mecz padał deszcz, ale to nic, grać trzebabyło.
Pierwszy gwizdek sędziego i rozpoczeliśmy!!!
Od początku tego spotkania mecz był bardzo wyrównany ale z czasem to nasz zespół zaczął zdobywać inicjatywe w tym meczu.
Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji pod bramką przeciwnika ale brakowało wykończenia akcji, wreszcie przyszła końcówka pierwszej
połowy i po zamieszaniu w polu karnym bramkę "do szatni" zdobył nasz środkowy pomocnik, Piotr Michna (oczywiście jak to zazwyczaj
w jego wykonaniu to bywa, czyli główką). A więc do przerwy 1:0.
Na początku drugiej połowy Łuków zaczął grać zdecydowanie ofensywniej co zaowocowało kilkoma groźnymi akcjami pod naszą bramką
ale tego dnia nasz goalkeeper jak i obrońcy spisywali się znakomicie!!! Nasz zespół miał również swoje sytuacje ale jak to na
przeszkodzie nie stawał bramkarz no to słupek. Mecz był dosyć brutalny, było kilka groźnych fauli ale sędzia tego dnia
zapomniał chyba kartek w domu. No i wreszcie przyszła końcówka meczu, jeden z naszych zawodników został sfaulowany przed
polem karnym no i mamy rzut wolny! Do piłki podchodzi strzelec pierwszej bramki, Piotr Michna, i z odległości ok. 20m
strzela po długim słupku, nie do obrony! Podwyższając tym samym wynik na 2:0!!! No i do końca tak już pozostało, a więc
pierwsze koty za płoty, wygraliśmy z jednym z pretendentów do awansu do B klasy zasłóżenie 2:0! Tak dalej chłopaki!!!!!!!!
|
REKLAMY:
OSP ZWONOWICE
|